lis 18 2002

what's luv...


Komentarze: 0

ogladalam ostatnio Ally. Moral z tego taki ze powinnam wierzyc w milosc i inne takie... (altruizm:)) i w heh... facetow..

po weekendzie jestem zmulona i zdolowana generalnie. Mam dosc facetow (i luv ya boyzzzz?). Niewazne ilu poznalam i co bylo. Mam dosc tej dwulicowosci, kryteriow (ktorych nie ma) kalkulacji i dylematow(bo tak to sie ladnie nazywa...). Mam dosc tego ze musze zejsc z chodnika zeby nie slyszec glupich komentarzy (ale hej lala blyszczysz jak szmaragd nadal rozwala:)) i tego ze ich jedynym celem jest to zeby cie miec, przespac sie z toba... Czasem ale to unikalne sytuacje -cos wiecej... Zaraz sie mi tu ktos odezwie ze nie wszysy sa tacy albo jakich ja mam znajomych. Ale mam normalnych. I obserwuje - jedna msci sie za to ze nie dzwoni, my za caloksztalt... nie pasowaloby to do mnie ale sama przyjemnoscia jest rzucac! W te strone to tez dziala.

slucham molesty i sie doluje. A wczoraj naszlo mnie na Fu. I dystans. Nie potrafie tak. Ja sie znow zacyznam wszystkim przejmowac... moje starania o ukochana obojetnosc zniknely i nie wiem czy tak dalej umiem i potrafie.

Jutro mijaja 4dni cudownej samotnosci w domu... koniec cudownego spania do 13, niebytu na zajeciach, sluchania czego i jak glosno chce, niejedzenia. Zaczyna sie survival, hehe

M(slucha wszystkiego pokroju ich troje) wczoraj: 'masz pezeta'? ja: eeee ja eee jak eee to? Ty eee chcesz eeee plyte? Normalnie jestem w szoku.'bo to modne'. Kurwa pierdole ten swiat.

natasha17 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz